czwartek, 31 lipca 2014

What happening here?

Justin's POV

-O co  chodzi? - krzyknąłem do telefonu zdesperowany, nie miałem pojęcia kto dzwonił i w jakim celu ale jedno było pewne to on stoi za zniknięciem brata Mii. 
-Heey, Justin kto dzwonił? Czy to coś ważnego? Stoisz tak od 5 minut i nie masz kontaktu z rzeczywistością... - z transu wyrwał mnie głos Mii.

Ja tak naprawdę zastanawiałem się czy mam powiedzieć o tym dziwnym telefonie, czy zachować to dla siebie i samemu rozwiązać sprawę. Pozostało na tym drugim. Tak to będzie najlepsze rozwiązanie! Jeju, teraz muszę się szybko wyrwać, lecieć do ekipy i zacząć poszukiwania Drake'a.

-Nie, nic się nie stało, ktoś robił sobie ze mnie jakieś żarty, nic ważnego. - powiedziałem to na jednym tchu, nie mając innej lepszej wymówki.
-Oh, bywa. - powiedział zawiedzionym głosem tata Mii.
-Dobrze, przepraszam państwa ale ja muszę wracać szybko do domu. Mama pewnie się martwi.
-Co? Jak to przecież, Ty mieszkasz sam, nikogo u Ciebie dzisiaj nie było... znaczy yyyy jak przelotem wstąpiłam do Twojego domu, żeby skorzystać z łazienki to nikogo nie widziałam... - Mia, chowając swoje zbulwersowanie, próbowała się jakoś tłumaczyć, żeby jej mama niczego nie zaczęła podejrzewać. 
-Tak ale ja mam dwa domy więc wiesz... Dobrze muszę pilnie iść... - DAFUQ jakie dwa domy? Co ja mówię? Dobrze... wszystko jedno trzeba szybko znaleźć Drake'a!
-Dobrze Justin idź do domu już, wiem, że nie znasz naszego syna ale jakbyś się o czymś dowiedział, cokolwiek, poinformuj nas! - Powiedziała zatroskanym glosem mama Mii.
-Oczywiście, proszę się nie martwić, państwa syn wróci niebawem! Zobaczą państwo, może poszedł na imprezę za dużo wypił alkoholu i boi się wrócić? -Próbowałem ich pocieszyć...
-Miejmy nadzieję, jak nie wróci do rana to idziemy na policję...- powiedział Tato Mii
-Wszystko będzie dobrze! Mia odprowadzisz mnie? -powiedziałem sciszonym głosem..
-Jasneee. -Miia energicznie krzyknęła, po chwili załamując głos.

Wyszliśmy z domu Mii i staneliśmy koło naszego samochodu.... naszego? Co ja mówię, mojego! Po tym telefonie już całkiem straciłem swój umysł. Po co ja  w ogóle ją wołałem?? No dobrze trzeba jakoś ją pożegnać. 

-Wiec Mia, ja teraz tak naprawdę nie jadę do mamy...
-Domyśliłam się! - powiedziała oburzonym głosem.
-Muszę jechać do swojej ekipy....
-Co? Jakiej ekipy?
-Nie mogę Ci teraz powiedzieć o co chodzi, przepraszam, po prostu muszę już jechać. Nie martw się wszystko będzie dobrze! Twój brat wróci cały i zdrowy! -powiedziałem lekko się uśmiechając, z tym, ze sam nie wierzyłem, że jej brat wróci "zdrowy"...
-Dobrze, jedź i uważaj na drodze. - powiedziała przejętym głosem.
-Będę uważał, a teraz wybacz to jest bardzo ważne, napiszę później do ciebie sms, pa. - Powiedziałem wesołym głosem, chociaż wiem, że nie powinno być mi za wesoło w takiej sytuacji...

Żegnając się dałem jej jeszcze buziaka w policzek na pożegnanie, szybko wsiadłem do samochodu i ruszyłem, przed siebie z prędkością 140km/h... 

                                                                                  *

Mia Pov

Justin odjechał, a do mnie dopiero dotarło "napiszę sms, pa", jak napisze jak nie ma mojego numeru? Hmm? Nieważne, jakoś się jeszcze spotkamy, teraz najważniejsze odnalezienie Drake'a.
Wróciłam do domu, tato z mamą siedzieli na kanapie rozmyślając co stało się z moim bratem. 
Mi samej też mózg już parował od tego myślenia, co mój brat odwalił? Przecież on nigdy nie robił czegoś takiego, coś musiało się stać jestem pewna...

-Mia? -z rozważań wyrwał mnie głos mamy.
-Tak mamo? 
-Idź spać dziecko, nie zamartwiaj się na zapas, wystarczy, że my to robimy. -Powiedziała cichym załamanym głosem...
-Dobrze, dobranoc wam. - Powiedziałam i poszłam na piętro do siebie do pokoju.

Przebrałam się i poszłam spać, nie miałam już nawet siły się umyć, postanowiłam, że rano to zrobię.

                                                                                *

Justin's Pov

W końcu na miejscu! Uradowałem się w myślach, godzina 01:06 no nieźle, chłopaki  mocno się wkurzą, że budzę ich o tej godzinie ale tutaj chodzi o życie brata Mii.
Wszedłem do salonu i ku mojemu zdziwieniu wszyscy już tam siedzieli tak jakby na mnie czekali.
Nagle moje zdziwienie przerwał krzyk Jacob'a.
-Justin gdzie Ty byłeś do jasnej ciasnej w dupę węża? -hahah, sytuacja nie do śmiechu ale Jacob nie umie przeklinać i zawsze w swoim gniewie, mówi śmieszne jak dla mnie rzeczy.
-Spokojnie byłem u Mii.
-Co jakiej Mii? Znowu jakaś dziwka? -Krzyknął zaniepokojony David.
-Nie, koleżanka ze szkoły, nieważne... - odpowiedziałem, wkurzony tą sytuacją.
-Dobra nie mamy czasu  na takie pogawędki teraz! Justin jest źle... -Powiedział Jacob. Mnie to mówisz? Ja już od godziny wiem, że jest źle pomyślałem sobie w duchu.
-Co się znowu stało chłopaki? - sapnąłem, znudzony. 
-Warstein wrócił! Groził nam, że dopiero teraz rozpęta się piekło, za to co kiedyś mu zrobiłeś....
-Co??? - W gardle stanęła mi wielka gula nie mogłem nic więcej wypowiedzieć,  więc to on porwał brata Mii. 
-To co słyszysz, Justin musimy coś z tym zrobić.-odrzekł Jacob.
-Warstein porwał brata Mii, teraz już jestem pewny, chciałem was poinformować o dziwnym telefonie który dostałem dzisiaj ale teraz już wiem kto to, musimy jak najszybciej uwolnić Drake'a.
-To dlaczego nic nie mówisz? Bierzemy broń i jedziemy do jego bunkru, on na pewno tam jest spróbujmy to załatwić jakoś łagodnie odzyskując chłopaka. -powiedział David.
-Do robooty chłopaki! Nie mamy czasu, tutaj liczy się życie tego na D... Drake czy coś.. Dawać, dawać zbieramy się. - Krzyknął Jacob, wszyscy od razu stawili się gotowi do akcji. Mario(ma włoskie korzenie, dlatego też takie imie), Jacob, David, Alex i John. Skinąłem głową i wyszliśmy pakując się do naszego busa zrobionego specjalnie na "akacje". 

Po 20 minutach byliśmy już na miejscu, rozdzieliliśmy się i każdy miał wejść z innej strony, wybrałem sobie stronę od małego lasku, tyły bunkru. Nie bałem się niczego, więc było to dla mnie mało strasznie miejsce jak dla mnie. Stanąłem przy drzwiach bunkru łapiąc za klamkę gdy nagle poszedłem zimny metal tuż przy moich skroniach. Szybko się odwróciłem i miałem już strzelbę przy swoim czole. 
-Witaj Bieber, znowu się spotykamy po tylu latach, jakże to miło odwiedzać swoich starych dobrych kolegów. - Usłyszałem ten głos i zamarłem.



                                                                        **********

Jak się podoba? Trochę krótki ale znowu muszę dojść do wprawy. Rozdział po dość długim czasie fakt, przepraszam Was :< Nie miałam czasu, teraz też nie obiecuję, że będą rozdziały wstawiane regularnie co tydzień ale będę się starać. Dziękuję za 33 tysiące wyświetleń jesteście kochani i za to, że tyle czekaliście na ten rozdział!

Love @Reggae126

PS. Jak macie jakieś pytania, co do tego bloga lub 2 o Justinie, którego na razie przestałam prowadzić, bo zrobiłam przerwę, to zapraszam tutaj >>  http://pytaj-mnie.pl/losingsleep1 .
pzdr.