poniedziałek, 1 lipca 2013

Do I jump?

 List ... ten list to skończenie moich marzeń.  Rozerwałam go na strzępy, a teraz płynie gdzieś  rzeką poniżej mostu. Prawdopodobnie jest już kolacją dla ryb. Wrzuciłam go do czarnej wody, która miesza się teraz  od zmętnienia w   bezksiężycową noc nieba.
     
Brak gwiazd był widoczny z miejsca, gdzie stałam, ale to nic nowego. Zbyt wiele świetlówki w otoczeniu Parkington Most chciało być widocznych, więc po prostu ukryłam się od światła, tak żeby ich nie widzieć.
     
  Na części mostu światła były spalone, a ja ukrywałam się w mojej bańce ciemności. Nie, że muszę pozostać ukryta, ale chcę być sama . . Chodnik był pełen pęknięć i dziur, które powodują poważne uszkodzenia każdego rodzaju opony. Drzewa to podszewka rzeki, kościste szpony docierających do wewnątrz.   Moje ręce odruchowo poszły do broni, nic na ich pokrycie z wyjątkiem cienkich ramiączek  poszycia  zbiornika. Gęsia skórka róży pod palcami końcówek. Noszenie tego stroju to dla mnie nic nowego. Top Tank, rajstopy, cienkie koszula taniec, buty baleriny .... nosiłem to wszystko trzy razy w tygodniu na balet klasy. Oczywiście, w ten czas byłam w krytym ogrzewanym pomieszczeniu, a nie na wzniesieniu w lodowatej wodzie.


         Jedna ręka spoczywała na stalowej barierce zamrożonej od zimnej wody. I pochyliłam się i spojrzałam jeszcze raz w stronę rzeki znacznie poniżej jakby ten czas chciałbym naprawdę coś zobaczyć, a nie tylko ciemność. Chciałbym jeszcze raz  zobaczyć fragmenty listu pływające na wierzchu.
     
        Zacisnęłam mocno zęby.
     
        Potem odsunęłam się od poręczy i obróciłam. Popatrzyłam na moje  stopy i zaczęłam tańczyć. Jeszcze raz odwróciłam się i obróciłam na jednej nodze, zginając moje ścięgno i łuk mojej stopy tak iż na każdym kroku mogłam ignorować ewentualne zawroty głowy, że palnę głową w barierkę. W powietrzu unosił się lekki podmuch wiatru, przez ciemności dostrzec można było, że jest to bezgwiezdna noc, a ja  tańczyłam. Moje oczy były  zamknięte i zamknął się dla mnie świat, dopóki mój umysł nie wrócił do listu. Może i jest to  przynęta ryby teraz, ale słowa zapisane na nim były jeszcze wyryte w moim mózgu jak blizny.
  "Szanowna Pani Mia Ramos,
 Dziękujemy bardzo za stosowanie się do możliwości stypendialnych dla Anneswell internacie Akademii Tańca i poświęcenie czasu, aby przedstawić dla nas Twój talent w balecie. To jest naprawdę niesamowite zobaczyć tak wielu młodych ludzi z takim drobnym talentem w sztuce, potrafi robić takie rzeczy samodzielnie. Niestety, to też sprawia, że decyzję o których przyznawanie stypendiów jest bardzo trudny i wąski ... "    
   Bla , bla, bla. Włóż sympatyczne informacje tutaj, niepotrzebne budowanie tam, a potem ...
"... tak powiedział, nie jesteśmy w stanie zaoferować Pani stypendium dla programu"

   
     
     Po tym, prawią kondolencje i ubolewają, że sie nie dostałam, krótkie przeprosiny. To wszystko. Wszystko napisane na jednostronnym arkuszu  kolorowego papieru, a ma wystarczającą moc, by zniszczyć mnie w pył. I zdecydowanie powinien rozdarty papier o jeden więcej czasu.
     
     
     Wszystko, o czym  myślę w tym momencie  to to,  jak  przestać. Głos w mojej głowie to ciągłe  upominanie mnie na moje ruchy, mówiąc, wszystko robię źle, jestem do niczego.  Nie mogłam przestać. Nie mogłam przestać od zwrotów akcji i sków  w poprzek chodnika. To było jak moja frustracja lało przez mnie, przez co moje ruchy wydawały się brzydkie. I niemal mogłam  zasmakować ból ostrych skał pod nogami, buty baletowe są tak cienkie, że równie dobrze mogę nadepnąć na to boso.
     
     Mój umysł wrócił wspomnieniami tam gdzie nie trzeba, znowu mogłam się użalać nad sobą i myśleć o tym jak po raz pierwszy dostałam stypendium na  Anneswell. Wiedziałam wtedy, że to jedyna rzecz, która by mnie mogła uratować od całego zla jakie mnie otacza. To była moja jedyna szansa aby wydostać się z domu aby móc robić to co kocham.I w tym oto piśmie które dostałam rzeczywistość uderzyła mnie jak pociąg jadący z dużą prędkością. Coś we mnie umarło ... w rzeczywistości, prawie wszystko uschło w nicość. Zdałam sobie sprawę, że wszystko zawaliłam ... że to jest koniec.

    A teraz jestem w pułapce. Utknęłam pod głazami i pod górą niewidzialnego kamienia spod którego nie mogłam oddychać ... I nie mogłam się wydostać.

   Wszystko od mojego nosa po czubki palców miałam zdrętwiałe. Może to nie był taki świetny pomysł, aby tu przyjechać bez kurtki. Ale mnie to nie obchodziło. I nie dbam już o nic.
   
       Gdybym się zatrzymała byłabym porażką.
   
      "Jesteś już porażką. Jesteś bezużyteczna." Myśli te straszą mnie jak fantomy  w środku nocy.
     
      W tym momencie pochyliły się moje nogi w niemożliwych kierunkach, rozszerzając je dalej i ostrzej niż tak, jak powinnam żeby sobie nic nie zrobić. Palce skakały i upadały naprzemianlegle. Ten taniec sprawiał mi rozdzierający ból w moich palcach i na nogach. Mój umysł odleciał do innych rzeczy, zastanawiając się na ułamek sekundy, czy ktoś zastanawiał się, gdzie jestem. Moje oczy na chwilę były skoncentrowane na mojej   beżowej torbie, która wisiała koło barierki mostu, a moja komórka była ułożona w  głębi torby.
   
       Mama, tata, Drake i Jamie ... nikogo to nie obchodziło.   Brak znajomych,którzy dzwonią, aby zobaczyć się w piątek wieczorem. Brak przyjaciół, których interesowałam. Nikogo nie obchodziło co się ze mną dzieje w tym momencie.
   
       Mamo ... Tato ... Drake ... Jamie ... mój umysł spadł do wspomnień z domu, gdy wszystko było dobrze,  byli pełni  szczęścia, czas leciał wolno, podejmowaliśmy  wspólne rodzinne decyzje, i co wieczór bawiliśmy się z rodzeństwem ... ale to wszystko dawno temu. Wszystkie te wspomnienia zostały teraz skażone, i potargane przez kompletny  bałagan w moim życiu. Zamiast tego, moje myśli wypełniły wspomnienia  moich rodziców , gdy mój tata złapał moją mamę za rękę i zaczęli na  mnie krzyczeć , myśli mieszały  mi się w głowie, a do oczu napływała znana mi ciecz.  Myślałam, o ciągłym bólu  i wstręcie jakim darzę siebie,  czułam się na co dzień jak śmieć. Chciałbym zrobić wszystko, aby  zatrzymać to  i ulżyć sobie w cierpieniu.
     
      Tyle zmienić tylko w jednym roku. Mia Ramos, która istniała wtedy, a dziewczyna która spojrzała na mnie w lustrze teraz była całkowicie obca. Złapana w środku tej myśli, skręciło mnie w żołądku źle stanęłam i  potknęłam się na chodniku, kamyki z drogi zaczęły mi przeskakiwać przez   ramiona i dłonie.
   
       Łzy płynęły mi po twarzy, zanim uderzyłam w ziemię.
   
     Trzymając głowę między kolanami czułam jak moja klatka piersiowa podskakuje z gwałtownego szlochu. Z  mojego  palca leciała krew. Do tego kok na moich włosach wyglądał teraz jakby burza pisakowa przez niego przeszła.

     Taniec nie miał już  znaczenia. To nie miało znaczenia w tym momencie . Dopiero ucieczka, to mogło być coś. Ale nawet na to, nie było już ucieczki. Byłam skazana aby  dusić w sobie krzyki moich  rodziców i ich obojętność na to co się ze mną dzieje. Jestem bezużyteczna, bezwartościowa ... przygniata mnie ciężar który jest wokół mnie.
     
     
   Całe życie byłam w bólu, ciągle rozpierał mnie ten cholerny ból nowotworowy. Dlaczego mam cierpieć? Dlaczego nie po prostu przestać?
   
    Muszę przestać płakać  i się ogarnąć .... tyle bólu to dla jednej osoby zbyt wiele. Nie czuję nic więcej niż tylko ból. W tej chwili jestem tylko powłoką samej siebie . Moje myśli to  tylko bezsensowny klaster w końcu moja wizja została zauważona i dostałam zawrotów głowy. Uspokoiłam się i wydałam okrzyk protestu na to wszystko co się wokół mnie działo. Podchodząc do barierki mostu, czułam się, jakbym były we  mnie wszystkie działania i myśli.
     
    Moja noga była  podniesiona i obarczona o chłodną balustradę. Jałowy, black space unoszące się nad głębokim spadku do rzeki poniżej był oszałamiający. Open air było jak uderzenie w twarz. Przerzuciłam nogi przez balustradę i wkrótce byłam  po prostu tylko ja na otwartej przestrzeni wpatrując się w księżyc, nogi zwisające w nic i moje ręce trzymające luźno  szynę na moich stronach. Wszystko we mnie sprawiało dreszcz niepewności i pomarszczenie na zimno. Coraz bardziej ogarniała mnie nienawiść do życia. Nie było żadnego innego dźwięku niż mój wzrost oddychania i szum wody głęboko pode mną . Przez moje mokre policzki poczułam odmrożenia na wietrze, który dotknął  także moich  pleców.
     
    Tyle bólu. Chciałam go zatrzymać. I nie być już w tym domu,  nie chcę z powrotem wracać do piekła. I nie mogę tego zrobić.
   
    Tyle smutku  że nie chcę czuć więcej. Nie chcę więcej iść do szkoły bez przyjaznej duszy w zasięgu wzroku, to już  nie  był wstręt ale  bardziej ... ból .... tyle bólu ...
     
   Wiosło wiatru uderzyło mnie w plecy z taką siłą wypchnięcia  mnie na morze, że gdyby nie było dla mojego uścisku na szynie to bym spadła. Niemal podświadomie, moje dłonie poluzowane na szynie i zostały szybko ledwie dotykając go już. One more fala wiatru, i spadnę do przodu ...
   
    Moje oczy trzepotały zamknięte, moje zamrożone rzęsy nie mogły się już ruszać. Na skórze osadzały się płatki śniegu po moich  policzkach spływały lodowate łzy. Nikogo nie obchodzi, czy ja umrę.
     
   Czekam na następny wiatr, czekam aż usłyszę w oddali głos wołający do mnie. "Stop! Przestań! " żeby  brzmiało to jak próba powstrzymania mnie a zarazem żebym mogła poczuć , że komuś na mnie zależy. Prawdopodobnie będzie to tylko stłumiony głos mojego sumienia. A może nawet anioł? Boki  moich ust  unosiły się  ku górze w rodzaju rozrywki, alby tylko nie myśleć o tym wszystkim a  moje oczy wciąż  pozostawały  zamknięte.
     
   " Stop, stop. .. " moje usta wyszeptały prawie bezgłośnie, szyderczy ton usłyszałam w  mojej głowie. Zastanawiałam się, czy może ja wariuję. Nie to nie  miało znaczenia, choć....  Nie nie miało znaczenia już. Byłam w stanie ciągłych zawrotów głowy, w których raz po raz czułam się jak bym była u siebie w  w pokoju.
     
  Niespodziewanie szorstka ręka znikąd chwyciła mnie za ramię.
   
     Ostry  ucisk  tuż nad łokciem mnie wystraszył  -ooff ..  moje zamrożone  oczy otworzyły się. W odruchu, moja druga ręka schyliła się i chwyciła poręcz która stała blisko mnie . Moje usta utworzyły się w cienką linię z  zaskoczenia i poczułam się jakby ktoś mi przywalił butem w łeb , patrząc na twarz osoby której mogłabym się jako ostatniej tu spodziewać.

    -   "Co do cholery robisz? " krzyknął  Justin Bieber.




__________________________________________________________________________

I jak po pierwszym rozdziale? Według mnie zapowiada się ciekawie!  Trochę mało Justina na początku ale w drugim rozdziale na pewno się to zmieni, będzie więcej akcji :) To było tak jakby przedstawienie bohaterki :)
Macie jakieś pytania ? Piszcie w komentarzach jak wam się podoba :)

    CZYTASZ = KOMENTUJESZ 

@reggae126


14 komentarzy:

  1. Mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  2. oooamdfgofaaaw *.* mi to sie bardzo podoba :)Wiem, zawsze na początku jakoś jest niemrawo, ale tu już jest super <3
    @nataliadrab1

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawy prolog i emocjonalny :)
    Naprawdę jestem ciekawa co się wydarzy dalej :)

    @ameneris.

    OdpowiedzUsuń
  4. Boskie *.* Kocham to *.* I wgl nie moge sie ogarnąć XD *.* poprostu aks wisnsisnsksiwnsisbhsjsnzxnzsksksns *.* @Remixxy_GIRL :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne *_* Po prostu cudo <3 Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :3 Mogła byś mnie informować? @Swagger_Dzager

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapowiada sie ciekawie. Mozesz mnie informowac? @swagonlukey

    OdpowiedzUsuń
  7. Zajebisty *,*
    + informuj mnie > @kamylcia

    OdpowiedzUsuń
  8. jak sie nazywa ta pierwsza piosenka, taka troche dubstepowa, facet spiewa

    OdpowiedzUsuń
  9. Ojej!!!! Świetne <3 jestem @bieber_stach na tt będziesz mnie informować ;) ?! <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  11. zajebisty rozdział, dziękujemy za tłumaczenie. czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Boże to takie tajemnicze ! Nic nie rozumiem, bardzi trudne opowiadanie !Ale i tak fajne!

    OdpowiedzUsuń