czwartek, 11 lipca 2013

Long Drive?

Mia POV

Nigdy nie wiedziałam , że mięta pachnie tak niesamowicie ,dopóki nie znalazłam się w samochodzie Justina . Wszystko wydawało się takie inne, okna były przyciemnione od szronu osadzającego się na szybach samochodu, drzewa wydawały się być coraz większe i większe.

  Kiedy wychodziliśmy z mostu, Justin podszedł do jakiegoś samochodu zaparkowanego pod suchymi drzewami i  nie mogę powiedzieć, że nie byłam zaskoczona, że był  to zupełnie nowy samochód sportowy w ognistym kolorze jak z pożaru.

  Ohh Oczywiście , że był bogaty. To dzieciak, który ma wszystko, ale nie potrzebuje nic.

Justin nic nie powiedział w czasie naszego spaceru do samochodu, z wyjątkiem komentarza, który brzmiał jak żart, że czasem każdy chce skoczyć z mostu. Jego wyrazy twarzy były trudne do odczytania. Nosił maskę tego samego Justina, który żartował wokół i przy którym omdlewały  wszystkie dziewczyny w szkole, ale pod spodem było coś bardziej solidnego niż beton ... jakby próbował ukryć głębsze uczucie. Wiedziałam ,że nie jest to moment w którym powinnam się wtrącać w jego życie a tym bardziej je kwestionować.  Moja kostka bolała jak cholera i byłam pewna, że moje paznokcie palców były popękane i całe we krwi, ale nie pozwoliłam  mu pokazać mojego bólu .
 Pobliskie światła odbiły wosk jego samochodu, otworzył drzwi i rzucił się na siedzenie kierowcy. Jego osoba kazała mi zrobić to samo od strony pasażera, otwierając mi drzwi jednym kliknięciem.
  Jasne światło żółte jak słońce przez rozchylone chmury wylewało się na nas z sufitu samochodu.
W kompletnej ciszy, postanowiłam wziąć moje włosy w jej kok i przeczesać je grzebień zrobionym z moich rąk, ponieważ były zmierzwione i pełne węzłów.
 Moje piwne oczy, spojrzał w stronę Justina chcąc go zapytać  - Co do cholery się dzieje, ale nie mogłam tego zrobić ponieważ rozpłynęłam się patrząc w jego miodowe tęczówki. To był mój pierwszy raz kiedy naprawdę widziałam jego oczy w całej okazałości, i mogę przyznać, że były cholernie seksowne. Czy ja powiedziałam s-e-k-s-o-w-n-e? Miałam oczywiście na myśli słodkie, to było przejęzyczenie nie zwracajcie na to uwagi.
Jego włosy były koloru  ziaren kawy, które dały mu atmosferę tajemniczości, a mieszanie doskonałości z dzikim i niebezpiecznym błyskiem jego wielkim uśmiechem było bardzo seksowne. Serio znowu powiedziałam seksowne? Co jest do cholery, nigdy żaden chłopak tak na mnie nie działał. On naprawdę był przystojny, nie żeby mi się podobał ale stwierdzam tylko fakty.
 
On jest inny, nie dba o wszystko co go otacza, jest niezależny.

Całe życie uciekałam, od imprez, szkolnych wycieczek, nie żebym nie lubiła ludzi po prostu nie miałam nikogo z kim mogłabym porozmawiać. To bolało, cholernie bolało. Przez ostatnie miesiące, codziennie uciekałam tutaj, na ten most, mając nadzieję, że uda mi się zapomnieć, nie myśleć o niczym i o nikim.... do dzisiaj do tej pechowej nocy gdzie musiał się pojawić on. Nieziemsko przystojny i najbardziej rozpoznawalny chłopak w szkole. Świetnie takie rzeczy mogą przydarzać się tylko mi. Tak jakbym nie miała już wystarczająco dużo problemów.

Byłam jak w transie nie wiedziałam nawet co robię w tym samochodzie, a co jeżeli on chce mnie porwać? Super, przecież tak w ogóle go nie znałam nie wiedziałam jaki on jest i jakie ma zamiary wobec mnie i najważniejsze...

Nie wiedziałam co do kurwy nędzy Justin robił na tym moście dzisiaj w nocy.
To tylko przejażdżka dom już niedaleko,  przejażdżka do domu  i nic więcej - powtarzałam sobie w myślach starając patrzeć się przed siebie.


  Justin po  zakończeniu grzebania w swoim telefonie komórkowym, rzucił go w jakąś skrytkę z boku i odwrócił się do mnie. Moje spojrzenie rzuciło się w bok w stronę mojego okna i próbowałam spoglądać na niego kątem oka, ale nie było to do końca możliwe ponieważ na moich policzkach zaczęły pojawiać się barwy pomidora, tak jakbym zaraz miała nim być. Świetnie, nie dość, że nieziemski chłopak patrzy na mnie to ja wyglądam jak pomidor i zachowuję się jakbym siedziała na szpilkach, po prostu zajebiście.
Nagle zapaliło się światełko nad moją głową i oświeciło cały przód samochodu, w tym samym momencie usłyszałam ochrypły głos dobiegający z samochodu i nawet wiem kogo był.

  -Ehmm, masz zamiar powiedzieć mi, gdzie mieszkasz czy po prostu będę musiał jeździć i zgadywać? - Zażartował z łobuzerskim uśmiechem.
Wdzięczna, że ​​nie mówił nic więcej i się ze mnie nie śmiał  patrząc na mnie zaczęłam mówić jąkając się.
 - Tak, mój dom znajduje się na Brooklyn Road, wygląda jak stary dom a raczej ranczo - powiedziałam kryjąc moje zażenowanie.
   -Żyjesz w zabytkowym starym domu w Brooklynie? -Spytał lekkim zdziwieniem w głosie. Włożył klucz w stacyjce i odwrócił. Samochód ożył z mruczeniem.

   Na jego słowa moje myśli zaczęły wirować wspominając  dom i zauważyłam, że   wjechaliśmy na drogę 208 Brooklyn.

 -Tak powiedziałam, kryjąc cień uśmiechu goszczący na moich ustach. - Ale pewnie nie na długo tam pomieszkam, moi rodzice chcą go sprzedać. Trudno było mi ukryć ból w moim głosie.
- Sprzedają go? Naprawdę? - Czułam jak w jego głosie można było poczuć lekkie zdziwienie.
 -Tak, ale tylko, aby kupić dom niedaleko drogi, moi rodzice chyba za bardzo chcą mieszkać na ruchliwym osiedlu. Skłamałam. Yeah, zdecydowałam się na gadanie o mojej rodzinie. To takie żenujące, dlaczego ja to w ogóle robię?Nigdy nie umiem się zachować w takich sytuacjach i paplam coś bez sensu.

 Justin odwrócił wzrok i patrzył się teraz tylko na drogę, ale jego twarz była sceptyczna. Wyraźnie miał ochotę kontynuować temat o mojej rodzinie ale dzięki Bogu nie zadawał jak na razie żadnych pytań, i za to byłam wdzięczna bo na prawdę nie miałam ochoty rozmawiać z nieznajomym chłopakiem o moich prywatnych sprawach. W sumie co miałabym mu powiedzieć? Na prawdę nie chcę myśleć teraz o mojej rodzinie i o tym , że prawdopodobnie moi rodzice chcą sprzedać ten dom żeby od siebie uciec, ale na prawdę nie chcę myśleć o tym w tym momencie, nie mogę wrócić myślami do mojego starego życia, nie teraz.

  Nawet nie wiem dlaczego ale przez intensywny zapach mięty w jego samochodzie wyrwało mi się pytanie
- Co robisz w święta? Chłopak zmarszczył brwi , wyraźnie był oszołomiony tym pytaniem ale nie musiałam długo czekać aby dostać odpowiedź.
-Yy, nie wiem jeszcze o tym nie myślałem, moja mama pewnie będzie mnie zaganiać do robienia świątecznych porządków i pomagania w kuchni. Wzruszył ramionami - Ale pewnie też wyrwę się na jakąś imprezę czy coś.

  Moje myśli były teraz skupione na jego ostatnim zdaniu, wiele słyszałam a głównie od szkolnych plotkar jak rozmawiały jakie to, rzeczy Justin robi na imprezach i jak lubi zabawiać się dziewczynami. Moje oczy posmutniały, ale nadal nie wiedziałam czy to wszystko co mówiły dziewczyny była prawda, a przecież jego się o to nie zapytam , nie jestem aż taką idiotką.

   Moje rozmyślanie przerwał jego donośny ochrypły głos.

   -Hmm , a ty co zamierzasz robić w ferie zimowe? Jego pytanie brzmiało jakby powiedział to tylko, żeby przerwać niekomfortową ciszę.
-Wiesz, ja, nie wiem, nie mam jeszcze planów, pewnie jak zwykle będę siedzieć przed komputerem czy coś. Wzruszyłam ramionami- I myślę, że przede wszystkim będę chciała się zrelaksować , po tym jedzeniu w Boże Narodzenie...

Powiedziałam to co uważałam, za stosowne bo co ja niby miałam robić w ferie, wiem , że chłopak taki jak on na pewno miał już jakieś plany ale ja niestety nie mam tyle kasy nie mogę pojechać sobie od tak na Barbados czy w inne ekskluzywne miejsca. Nagle śmiech rozlegający się po samochodzie zbił mnie z tropu.

- Z czego się śmiejesz? -Warknęłam nie wiedząc co takiego śmiesznego mogło być w tym co powiedziałam.
-Z ciebie - powiedział chichocząc, na co przewróciłam oczami.
- A czy jaśnie pan zamierza mi powiedzieć do kurwy nędzy co zrobiłam takiego śmiesznego? Warknęłam ze złością która zaczęła mnie wypełniać.
-Po pierwsze, jesteś u mnie kurwa w samochodzie więc nie pozwolę sobie mnie obrażać i nie przewracaj oczami gdy ze mną rozmawiasz, rozumiesz? Powiedział doniosłym głosem a w jego oczach zauważyłam kurwiki.  Zrozumiałaś?
Czując, że w gardle mam dużą gulę, i  nie mogę nic powiedzieć kiwnęłam tylko głową. -Co zabrakło ci języka w gębie?Powiedział z ironią śmiejąc się wniebogłosy . I nie wiem skąd w tym momencie nabrałam tyle pewności ale na jednym tchu rzuciłam wiązankę słów.
- Myślisz, ze gdy jesteś u siebie w samochodzie to na wszystko ci kurwa wolno? Czy ja ci kazałam mnie zabierać z tego pieprzonego  mostu, czy kazałam ci brać mnie do swojego samochodu? Nie, więc kurwa nie wydzieraj się na mnie z byle gówna gdy to ty zacząłeś. Jesteś po prostu chujem, który ma wielkie mniemanie o sobie.

Po wypowiedzeniu tych słów zapadła nieprzyjemna cisza, a ja czułam jak Justin zamienia się w złego, wkurwionego chłopaka.

-Tak? Taka jesteś odważna, to wysiadaj z mojego samochodu. W tym momencie poczułam, że samochód stoi w miejscu i zaczęły do mnie docierać słowa wypowiedziane przez Justina przed chwilą. - No na co kurwa czekasz wysiadaj, nie będę więcej razy powtarzać.

Złapałam moją torebkę i niemalże biegiem wysiadłam z samochodu po czym zobaczyłam, że z piskiem opon odjeżdża a ja zostaję sama na nieznanej mi ulicy. Nagle po policzkach zaczęły spływać mi łzy a ja  nie widząc co mam robić kucnęłam przy pobliskim drzewem i zaczęłam płakać.

Kurwa znowu wszystko spierdoliłam, znowu wszystko musi być źle, dlaczego Bóg ma mnie w dupie i nie mogę mieć normalnego życia? Wykrzyczałam głośno płacząc.

 Po kilku minutach zobaczyłam samochód zatrzymujący się koło mnie, już myślałam, że to Justin ale najwyraźniej się myliłam. Z samochodu wysiadł dobrze zbudowany mężczyzna w wieku około dwudziestu pięciu lat. Przez łzy spojrzałam w górę i zobaczyłam, że idzie w moim kierunku.
- Cześć mała. Usłyszałam głos który dochodził wprost z ust mężczyzny stojącego przede mną.
- Nie znam cię, więc nie będę ci mówić cześć i kurwa nie mów do mnie mała - wykrzyczałam ze złością w głosie.
- Ojej, ale zawsze możemy się poznać nie sądzisz? - powiedział z łobuzerskim uśmiechem na twarzy.
- Nie nie sądzę i kurwa lepiej odjedź stąd i zostaw mnie w spokoju. Czułam jak atmosfera zaczyna się robić coraz bardziej napięta a ja zaczynam się bać.
- Chyba nie sądzisz maleńka,  że cię tu samą zostawię? Na jego twarzy malował się podstępny uśmieszek a ja zaczynałam drżeć ze strachu i czułam jak cała pewność siebie mnie opuszcza.
- No co nic nie mówisz? Wstawiaj i chodź ze mną zabawimy się. Jeżeli wcześniej płakałam to nie wyobrażacie sobie jak teraz wyglądałam. Po tych słowach wstałam i zaczęłam biegnąć w nieznanym kierunku, krzycząc. Ale to nic nie dało bo mężczyzna był dużo sprawniejszy ode mnie i szybko mnie dogonił.
- Mów mi Mike, kochanie, a teraz bez żadnych sztuczek chodź ze mną. Jego słowa brzmiały jak groźba " spróbuj nie iść
 a cię zabiję" wiedząc, że nic ani nikt mnie nie uratuje poddałam się. Wiedziałam, że jestem już skończona. Nagle poczułam jak mężczyzna przerzuca mnie przez ramię i sadza na masce samochodu, po czym usłyszałam słowa
- Dalej, skarbie zabawimy się tu i teraz.
- Nie proszę, nie, zostaw mnie. Zaczęłam krzyczeć i błagać aby mnie wypuścił ale to nie dawało, żadnych skutków a ja poczułam jak jego ręce, które mnie obrzydzały wędrują pod moją bluzkę.

Jeżeli wtedy krzyczałam to w tym momencie zaczęłam piszczeć  z myślą "Justin gdzie do cholery teraz jesteś".
W tym momencie zobaczyłam jak jakiś samochód rusza w naszą stronę, z niezmierzoną prędkością, moją nadzieją było jedynie to, że się zatrzyma i mnie uratuje przed tym co może się stać. Niespodziewanie samochód zatrzymał się tuż obok nas a z niego wysiadł ktoś w kapturze podbiegając do Mike'a uderzył go w twarz i usłyszałam tylko - Co jest kurwa? Po czym  uciekałam przed siebie płacząc. Gdy byłam już wystarczająco daleko odwróciłam się na chwilę, i zobaczyłam, że kolejny samochód się koło mnie zatrzymuje.
W moich myślach wirowało tylko " Serio? Znowu? Teraz tego już nie przeżyję"
Mimo mojego zdziwienia drzwi od strony pasażera otworzył mi Justin i już chciałam powiedzieć - Co ty tutaj robisz? ale  zobaczenie jego twarzy całej we krwi, przerwało mi w wypowiedzeniu czegokolwiek. Szybko wsiadłam do samochodu mówiąc :
 - Boże Justin co ci się stało?
-Chyba sama widziałaś co. Justin odpowiedział ze złością.
-Ale jak to to byłeś ty? Nic ci nie jest? Jesteś cały? Możesz prowadzić? Nagle zaczęłam zadawać milion pytać na sekundę.
Chłopak tylko się lekko uśmiechnął, bo nawet to mu sprawiało ból a ja zobaczyłam, że cała jego złość mu przechodzi z wypowiedzeniem następnych słów.
- Jest okej.
Między nami zapadła cisza a ja nie mogłam wyjść z szoku co jak to? Znowu mnie uratował? Skąd on się tam w ogóle wziął, a moje oczy napełniły się łzami.

-Przepraszam. Szepnął patrząc się na mnie wzrokiem pełnym smutku.


      __________________________________________________________________

I co podobało wam się? Jak dla mnie rozdział mega, ale to dopiero początek ;) Przepraszam, że tak długo nie dodawałam rozdziału ale miałam trochę problemów z laptopem, myślę, że następny rozdział będzie w niedzielę lub sobotę :) Jeszcze raz przepraszam i dziękuję , ze codziennie wchodzi na bloga prawie 200 osób wielkie WOW !


           CZYTASZ = KOMENTUJESZ

                    PISZCIE KOMENTARZE BO TO CHOLERNIE MOTYWUJE :)
@Reggae126

11 komentarzy:

  1. O kurde, świetny rozdział no i akcja, akcja, akcja. To lubię :)
    Uh uh uh to czekam na nexta cierpliwie :D

    @ameneris

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział aghsbad kocham to ff

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny! czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Moge powiedzieć tylko WOW!! <3 I że akurat musiało się skończyć w takim momencie! Nienawidzę tego! :c Szybko dodaj kolejny rozdział <3 / @Swagger_Dzager

    OdpowiedzUsuń
  5. awwwwwwwww jaki zajebiste z nicierpliwoscia czekam na nastepny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie musisz się niecierpliwić :D jest oto wedle życzenia :)

      Usuń
  6. OMG boskie uwielbiam to /@herotomlinson

    OdpowiedzUsuń